Nowa galeria Opowieść o niezwykłych Kaszubach z Pomorza Środkowego została dodana do albumu fotograficznego
Pięknego słonecznego dnia maja klasy 4,5,6,7 i 8 wyruszyły śladami dawno wymarłej grupy Kaszubów zwanej Słowińcami.
Po drodze na „Świętą Górę Słowińców - Rowokół” nasza wspaniała nauczycielka języka kaszubskiego opowiedziała nam jej historię. Na górze tej Słowińcy w okresie pogańskim odprawiali wiele ważnych obrządków min. palenie zwłok zmarłych. Wejście na górę było trudne i mozolne, ale udało się nam dotrzeć na szczyt, gdzie swoim majestatem obdarzył nas widok z ogromnej wieży widokowej.
Po zdobyciu góry my młodzi Kaszubi pojechaliśmy do skansenu w Klukach Smołdzińskich. W obiekcie poznaliśmy zatrważającą historię o Słowińcach. Ich banicja była spowodowana przez… Polaków. Dowiedzieliśmy się o tym jak ich bito, poniżano, okradano, gnębiono szczególnie w okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Ze wzruszeniem słuchaliśmy o traktowaniu ich jak ludzi 3 kategorii przez rodaków, Ukraińców i Rosjan z Kresów. Państwo polskie nie chciało wydać im dowodów osobistych, więc bez specjalnej przepustki nie mogli opuszczać swojej wioski. Nikt im nie pomógł, ani nie wsparł. W końcu zaczęli wyjeżdżać do Hamburga. W 1974 roku w Klukach pozostało tylko 5 osób. Ostatni Słowiniec, który nie zdecydował się na wyjazd, odebrał sobie życie... Poza tragicznymi losami Słowińców, w Skansenie obejrzeliśmy pozostałości po ich kulturze, łodzie pokryte smołą i sieci rybackie. Poznaliśmy również ich tradycję zwaną „czarnym weselem”. Jest to tradycja kopania i suszenia torfu przeznaczonego do opalania domostw. Na koniec „czarnego wesela” odbywała się wieczerza, gdzie każdy z wioski wystawiał swe najlepsze jadło.
Po tak wyczerpującej podróży nabraliśmy sił w słupskiej restauracji McDonald. Po posiłku ruszyliśmy do prawosławnej cerkwi na spotkanie z ks. Mariuszem Synakiem. Wielkoduszny kapłan (i stomatolog) zaprosił nas do cerkwi św. Piotra i Pawła. Opowiedział on nam o historii cudownego małego kościółka, który na początku był świątynią protestancką. Gdy pod koniec II wojny światowej Niemcy uciekali ze Słupska pozostawili tę świątynię zamkniętą na klucz, co uratowało ją przed zdewastowaniem. Prawosławna populacja Słupska szybko zorganizowała w porzuconej świątyni cerkiew. Ksiądz Mariusz opowiedział nam o swojej pierwszej mszy prawosławnej, która trwała 4h…
Spostrzegliśmy, że w Cerkwi zastosowane są nowoczesne technologie…Świadczy o tym obecność robota sprzątającego, który co pewien czas uruchamiał się😊. Wnętrze świątyni różni się nieco od katolickiej. Pomiędzy nami a ołtarzem zamontowana jest kolorowa ruchoma ściana. Kapłan szybko wyjaśnił nam, iż w kościele prawosławnym znaczna część msz odbywa się w „tajemnicy”, za ścianą i drzwiami, które otwierane są jedynie na potrzeby ważnych świąt.
Do Karczemek wróciliśmy z nową wiedzą w głowach, dzięki której poszerzyliśmy swoje horyzonty myślowe. W wyjeździe towarzyszyły nam nauczycielki p. Lucyna Reiter-Szczygieł i p. Anna Rytlewska.
Serdecznie pozdrawiam
Tymoteusz Szczygieł, kl. VII
Ps.( Przeproście panią od polskiego za ortografię, ale jest 23.00)